Autor Wiadomość
mrok
PostWysłany: Pon 16:57, 15 Mar 2010    Temat postu:

Dzień Pański 14 marca 2010 świata astralnego.

Od samego rana słonce jakoś inaczej świeciło, jakoby niebiesko. Może to tylko wrażenie może to wróżba , zła czy dobra dzień pokarze.
Poranne polowania na ogniste kamienie wyjątkowo nie przynosiło nić, no może prócz burd z jakimiś pokraczniakami . Spędzone przez nich dzieciństwo w Dion i kapusta zamiast mózgu, podobne to ale co do innego służy . Linnegar się musiał użerać z kmiotami , populacja nader niska, co by wyciąć w pień, jednakże Bogowie chyba ich krew lubią i toczyć pozwolili .
W południe zapędzić Remiego co by malutkie fragmenty Zarthowi do scalania przygotował.
Rytmiczne klepanie, monotonne, jak woda w rzece latem , przerwane magle wieścią że bestyje w wieży zuchwałości znów grasują.
Ancymon Remi, w te pędy pobiegł mnie zbudzić i tym czym miał obudził , …. Młoteczkiem, dobrze że z kowadłem nie przylazł ehhh, musiałby do Zartha na nauki iść, na kilkadziesiąt lat.
Z obolałą czaszką, rozpuściłem gołębie : Smesa Smese i Smesiatko, dwa razy się obróciwszy, w drzwiach zastęp wnet stanął. Władcy przywołańców na sam szczyt wieży, poczęli swymi zdolnościami sale zapełniać.
Jakby przyszło czas liczyć , konno człek puszczony, z dołu do góry wieży, spotkałby się z nami, skrzynie zabrawszy od ostatniego z tytanów który powstał.
- Cel osiągnięty !!! Dziękuje. A teraz zady zawijać, pancerze czyścić kołczany napełniać co by zwartymi i gotowymi na oblężenia się stawić .
…….
Spojrzał nad świątynie w Schuttgart , cień pokazywał jasno, jeszcze ino chwila ostała a jak i zawsze mniej jedna drużyna siedzi zbrojnie w Domostwie. Książęta i królowie znów zwlekają .
- Goddard , do Goddard ruszamy .
Ponownie oczekiwanie , ręce na klingach się pocą, magowie wsparci o swe lagi znaki na ziemi kreślą i z nudów to kwiatki sadzą , to skierki puszczają, Haxedeus znów zdechlai do zycia przywraca by znów uśmiercić albo zgubić ….. cisza , cisza.
Słońce świeciło coraz mocniej, ale wcale nie ciepło , niby ku zachodowi się skłaniało a świeciło jasnej , świeciło poświatą , wedle mnie niebieską.
- Do Glidiji Drowiej i no chyżo !!! w końcu ruszyły stawy , zbroje popręgami zagrały i trucht drużyny rozległ się po bruku miasta.
- ehh Królewięta ruszyły już od strony Ogrodów Bestii , nie dojdziem ich. Naszym celem druga strona
,biegiem na trakt Adenowy.
Ruszyli z ostatniej z bram, co by mniej zauważeni. Wybiegli korytem starej fosy, która obecnie za drogę robiła. Szybko obiegając miasto musieli się zbliżyć do ostatniej z bram, inna droga zajęła by zbyt dużo czasu . Zauważeni przez herbowych Pik, ruszyła za nami w pogoń ,drużyna łuczników.
Spotkaliśmy się tuż nad traktem, przed sobą mając w oddali widać już było zamek i jego obrońców, czyli jednak dobiegliśmy przed książętami.
- Stać … W tył …. , bez przekonania.
Oj mój drogi tak to ty możesz rozkazy figurką na szachownicy wydawać – cicho się obudził.
Thorad godzony strzałą padł jakoby młodzik , kolejny towarzysz przyklękł …
- Plecy !!!! Szereg !!! Zabij !!!
W końcu ruszyło, chwila zwarcia szczęk tarcz i kling, część wojska wroga odcięta , spychając w dół traktu, to był dla nich koniec. Zwłoki rozłożone wskazywały gdzie wróg swe kroki skierował. Ciała pod naszymi nogami a duch pierzchnął ku miastu.
W pędy wracamy pod mury zamku , na szczęście książęta zdążyły z drugiej strony już dobiec . Rozdzielone siły wroga zaczęły się uginać. Cel, jakim było rozbicie muru, nie mógł stać się możliwym.
Sprzymierzeńcy oponowali zachodnią stronę zamku, przeciskając się na wschód wycięli sobie drogę do artefaktu. Pieczętowanie rozpoczęte. Stać i patrzeć . nie !!
Do muru !! od środka !!!
Drugi mur silnie stawiał opór drużynie, która częściowo przetrzebiona czekała na swoich towarzyszy.
Tomahigirden i reszta którzy musieli ponownie z miasta przybyć ,ruszyli ku nam z miasta przecierając się przez pojedynczych, zabłąkanych „Chinoli” . Mur wnet miał runąć, ostawiwszy osłonę rzuciliśmy się do bramy. W miedzy czasie wrogie jednostki powróciły do zamku. Z podestu ruszyła na nas drużyna zamkowa , jednakże werwa i okrzyki odbiły się niczym my od muru , wycięci.
Tomahigirden i reszta naszej kompaniji , roztrzaskawszy mur bramę pomogli druzgotać. Cel osiągnięty , kolejnej fali wroga już się nie udało powstrzymać jedną drużyną .
Przyspieszone oddechy wypełniły komnatę klanową.
- Chwilę by oddech złapać chwilę ino następny cel….
- Gludio pada !!!! od samej Loazel informacyja.
Nim słowa koniec sali dobiegły, po Jerrhardzie już jeno drzwi trzęsły. Nim oddech się uspokoił staliśmy nad brzegiem strumyka w Gludio.
Szumiał jak zawsze , przejrzysta woda niczym lustro odbijała twarze zebranych. Kolejne zaklęcia i drużyna Delevene w mieście stacjonuje.
Delevene wraz ze swoja kompaniją miał markować że całe nasze siły do końca oblężeń w Gludio stacjonują
Siła czterech drużyn , ruszyła pod górę ku zamkowi. Wróg markowanym atakiem frontalnym, czub swego oręża trzy strzały z łuku trzymał od nas. Przed nami jedynie jednostki daleko księżne i kapłani .
- Wybić !!!.
To był pogrom , niczym grad na młode zborze. Świst strzał i kolejna postać kończyła swój oddech . Droga do bram zamkowych otwarta.
Obieg wzrokiem, wszyscy ramie przy ramieniu, kilka otarć nic więcej , chęcią parcia dalej świeciła w oczach kompanów jak skry.
Bramy jakowoś słabsze, jakby siła kompaniji rosła wraz z ilości zdeptanych wrogich ciał . Do tronowej, chyba zaproszeni szlibyśmy dłużej ,bo pewnikiem Zarth z Tomahigirdenem zataczając się ,po drodze jakowąś gosposię by znów bałamucili.
Czy w tronowej ktoś na nas czekał?, nawet nie zauważyłem, rozpęd armii powalił ich chyba samoistnie. Wróg zebrał się zergiem i próbował rozpędem wbić ponownie :
-Stać , czekać !
Teraz Wbijać próbują się zebrać !. Nie oczekiwali tego wyjścia.

Wracamy . Oczekiwanie ponowne.
Kolejne uderzenie odparte tym razem i my się nie utrzymaliśmy pancerze przyjęły niezliczone ilości razów . Do miasta -Zachodnia brama !! łapać oddech.
Przycupnęliśmy na bruku , by siły zebrać na ponowny wymarsz. Prowiant rozłożywszy, chwila przerwy nastała .Czas by znów drobny ruch zaplanować. Brama zachodnia wypełniona oddziałami wroga brama północna także, będą wychodzić z obu.
- Czekamy.
Ruszyli .
- Czas teraz , na nas.
Tym razem strumień już nie był klarowny, przecięliśmy czerwoną strugę wody ,wybijając na trawiaste wzniesienie . Pusto . Brama cała , Gdzieś być muszą.
- Do wschodniego muru .
To była dobra droga . Dziedziniec oczyszczony szybko. Zmusić ich do wyjścia to jedyne wyjście, przez wąskie gardło wleją się na nas.
Ubić co się da i cofać !!
Odbiegliśmy daleko tak by nas nie widziano, ale na tyle blisko aby widzieć ruszające ponownie od miasta zastępy wroga .
- To czas iść stąd na Rune i uderzyć, wszystko co mięli pod Gludio ściągnęło.
Aer wysunięty naprzodzie obserwował trakt od miasta :
-Widać czub. Czekamy .
- Czub u bram !!!.
Nasza kolej. Wbić klinem rozczepić ,tylko tyle, albo aż tyle .
Liczyliśmy że wrócą, że czub się cofnie ,i nas wbije w zieloną trawę, ale chyba nas nie widział.
Odcięta część wojsk pod naporem cofnęła się do reszty na moście, tam udało się wypolerowanych i błyszczących wojowników do fosy wrzucić ,a resztę pod same miasto zepchnąć ….Czas do Rune.
….
W porcie cisza, szum rozbijających się fal, uspokajał. Zimna kąpiel dobrze zrobi dla zmęczonych ciał.
Powoli by nie wzbudzać zbyt wielkiego poruszenia, niczym galery, w ciszy i skupieniu wojska powoli docierały do podejścia pod mostem. Osuszywszy się trochę . powoli zaczęli się zbierać ku zamkowi.
Dziedziniec był pusty .
Teraz !!! ruszać zady na wschodni mur.
- Nasza z tyłu !
- Łucznicy na bramie !!!. Ile razy to już słyszeliśmy ile razy ten sam nam los gotowali.
Bić bramę !!! w Zwarcie.
Cała siła zaczęła napierać na bramę. Ruszyliśmy na zachodni mur . Midgard przełamał mur jako by ze snopków był po układany. Magowi znakami wieloma poczęli zbijać najemników Aldeonowych do obrany zamku najętych . Wdarliśmy się na flanki
- Góra , łucznicy. Nie wiedzieli w którą stroną się obrócić,
Wybić !!! . Brama Czysta !!!
Jeziorowe napierało na bramy wewnętrzne.
Krótkie komendy, Semeridorn wyszukiwał magów reszta kapłanów . Cel – Zabij , cel.. cel… cel…
Cel osiągnięty łucznicy Aldeonowi w pozostaną do końca oblężeń pilnując swej rozprutej siedziby.

Słonce już było bardzo nisko, kiedy Adelin zawołał nas na szczyt góry na wprost bram zamku Goddard. Gotowi czekaliśmy na odpowiedni czas by ruszyć do środka.
Książęta ruszyły , przekroczyli linię bramy.
Zachodnim murem wlaliśmy się do środka, by dostać się do sali gdzie Custudia już rozpoczęła artefakt ku sobie obracać . Nauczeni doświadczeniem, na własnej skórze sprawdzone, udaliśmy się od górnego zamku by mieć wgląd na tronową sale , podrodze depcząc zbłąkane jednostki. Opanowaliśmy i blokowaliśmy przejście od Sali tronowej i na balustrady.
Kolejne fale wrogich rycerzy próbujące rozpaczliwie rozczłonkować obronę, padały u naszych stóp.
Przez luki strzelnicze widać buło jak słonce niknie za wzgórzem, Dokonało się Zamek wrócił do Paktowych.
Czas dnia dobiegał końca, słonce zaszło , niebieskawa łuna oświetlała nasze zmęczone Twarze dość na dziś. Chwała.
….
W siedzibie część opadła na legowiska, część przyssała się do trunków. Łupy wojenne czas nadszedł podzielić, gdy z oddali niesiony wiatrem rozległo się piekielne wycie.
Spokój twarzy , zmęczonych twarzy mówił o gotowości z drugiej swym wyrazem prosiły o wytchnienie. Z okien było widać łunę unoszącą się nad Kuźnią Bogów . Smok powstał by znów swym cielskiem zasłonić swe skarby.

Wyszykowani, a raczej objuczeni po oblężeniach , ruszyli cichcem ku górnej części kuźni , wpadli miedzy pierwszy korytarz, spodziewając się walki tuż za rogiem i …. I nic.
Kolejny załom , ten to walk wiele wspomina a tu :
-buuu, mordy jedne , tyż nikogo …
Klein poinformował grzecznie o mycie z jakowegoś kamola , bez nie go ni huhu , a że martwego ubić się nie da, dostał co chciał . Korytarze prowadziły ku górze i coraz cieplej się robiło , a to zali z temperatury albo i ze zmęczenia.
Wróg pobity pod murami zamków, upadł, zdruzgotane morale sięgnęło najgłębszych kopalń Elmor .
Został nam na dziś tylko jeden cel : Smoczysko

Jako zawsze, sampierw przeszedł się po nas niczym władca świata, armię w zgliszcza obrócił to zionięciem, to swym krwisto czerwonym zbrojnym w łuski ogonem. Ale nie zmogło to wojów, podnieśli się ponownie by czoła stawić Bestyii .
Trzynastu Najemnych, którzy dostali się do owej pieczary wedle dwudziestego drugiego dzwona zeskoczyli w magmowe czeluście, zaledwie nim wybił dwudziesty trzeci dzwon, siedzieli pry ciepłej kolacji , potrawce ze smoczego ogona.
Dzieląc owe truchło, Nam to przypadło ze skarbca wyrwać rzecz najcenniejszą naszyjnik z okiem Smoka Ognia .
Spoglądałem na wojowników , styranych dniem dzisiejszym , zmęczonym ciężką marszrutą , wymęczeni forsownym biegiem. Zmęczonych ale jakże szczęśliwych. Zali zabrakło Kiku których powinienem obaczyć nie licząc Tych których chciałbym obaczyć i mieć w owych chwilach także.

To był dobry dzień ……. Nim do końca o tym pomyślał, oczy mu się zamknęły ……
Było dzień 14 marca roku astralnego 20 10 , następne dni Chwały przed Nimi.
alcoral
PostWysłany: Czw 22:55, 15 Paź 2009    Temat postu:

Zimna aura wiała pośród mgieł nicości.

...

Jeździec dopadł kolejnego rumaka.

...

Mroczny Najemnik pochylił się nad "Piątyk Smokiem Niebytu".

Dnia kolejnego, dnia Pańskiego naszego Bogiń wszelakich prawic jezdziec Mroku raczył...

- Poszlim My na Bestyje, NA JE MNI CY... oj poszlim - wykrzyczał - albowiem piękna ona była i zacna... a w liczbie dziewięć i pięc pojawić się raczyła. Dziewięciu nas zacnych pierwej było pięknie i bestyji wszelakich w liczbie pięć prężnie. Pobilim ubilim... bitka była zacna... raczylim się mięsem i zdobyczą wielką... gdy zasnąć nam raczone było jednak wielkie...

...lecz jutro się obudzim... i bić będziem dalej, ku chwale Mroku i zacnym naszym oddziałom !

Alcoral... Neminis... krwawy Kapłan

...Amen
mrok
PostWysłany: Czw 12:30, 08 Paź 2009    Temat postu:

Dzień Kolejny
Gdzież ten nasz kronikarz zapił znowu ? Jak go dorwę w dziegciu karze wymoczyć.


Onego dnia wraz z naszymi Sojusznikami. Dzbany to wielkie, ale waleczne i miody przednie pędzą.
Ale nie o tym. No wiec ruszyliśmy by wielkie Bestyje ubić.
Skrócę swą opowiedz w pierwszej części , jakowo wyglądało to jak jedzenie mlecznej zalewajki po drobnych nieniedomaganiach dnia poprzedniego.

Ooo żesz, jaka wielka ,
Bęc ciach wziu wzium trum świst , chwil kilka.
ot co juz glebę gryzie ? , a skąpa jako brzydka

Tak przemierzając świat, to biegnąc, to magi używając , docieramy do sedna opowieści.

Z Adenowa ku płonącym Banom sie kierować poczołem , gdyż tam to mieszka Smoczyska Nagie.
Znając legowisko owego skrzydlaka , podbiegam pod górkę , nakładając koronę zamkową która to moc przywoływania dzierży . Wychylając się za wzgórza armię Króla Pik obaczyłem , walczących właśnie z wspomnianym smoczyskiem.
Ledwo już zipała bestyja , toteż wróciwszy za zaułek licząc że nie zostałem, zauważony.
Portal Dworski został otworzony by Najemni szybko ruszyli do Boju.
Haxedeus przyjacielskimi wołaniami, resztę naszych towarzyszy ciągnął do walki.

Wbiegliśmy na wzgórze gdzie ostatnie tchnienie łuskowy str oddawał gnębiony przez Armię Pik.
Zdążyłem i ja przysadzić w smoczysko by mieć prawo do zdobyczy pozyskać , nim drugi raz moc uaktywniłem kierując wielkiego zbrojnego rycerza , błysło.

Niczym bańka mydlana , niczym podmuch wiatru ....... Zniknęli pozostawiając zwłoki smoka wraz z ich skarbem .


Dobry był to dzień.
mrok
PostWysłany: Pią 12:04, 21 Sie 2009    Temat postu:

Ze tak sobie pozwolę pod nieobecność Alcoral, który zacniej by to opisał i treści piękniejsze niż moje wyciągnął :

Schyłek Dnia 20 sierpnia 2009 wedle kalendarza Rzymskim Zwanym.

W oczekiwaniu na Imperator z wielkim powodzeniem wroga i jego ataki odpierawszy, koczowaliśmy przed schodami do białowłosego imperatora Baiumem zwanym.

Z Aden wieści doszły groza wiejące , obaczono Orczych szamanów
Wyjątkową Ci zdolność posiadają , monotonnego śpiewu który to dają nieśmiertelnych siłę.
Wróg zebrawszy sie znowu szykował sie do ataku.
Zwarliśmy szyki Nasze, by ścianą i wytrwałą walką i tej sile czoło stawić.


Jako kapłan za rzędem swej drużyny stałem , z stamtąd wielem widział.
Stopy wbite w posadzkę , na szeroko rozstawionych nogach, tarcze wystawione na czoło czekając na „gości”. Na cięciwach drzewce jak ptaki do odlotu czekały na swój czas.

Wróg !!! Z gardeł dowodzących krzyk się wyrwał , Twardo trzymać !!!

Wylał się nieprzyjaciel ja woda kiedy zapora na rzece pęka. Powietrze przeszywał monotonny dźwięk intonacji bogów siły . Czy był głośny , czy był straszny.

Dźwiękiem tarcz ocierających się o pancerze, szczęk stali , świst strzał i intonacje magi zagłuszały z każda sekundą śpiew orków.
Ścisk w pierwszych szykach dusił wypady wroga na flanki. Trupem złożeni do życia z zawziętością do boju ponownie ruszali . Kolejne pchnięcie kolejny krok , linia przebiła szyk wroga .

Jako trawa pod wiatrem chylona na łące tak przyklęknąć musiała duma wielce krzyczących .
Pokładło jaki zbyt słabe drzewa na wietrze , fala wroga jak by pędzona siła wiatru spłynęła na bruk.

Takież to wielki zgiełk i walk melodia nawet samego Imperatora zaciekawiła i ów się pojawiwszy jako by nagroda za szturm wspaniale odparty.

Amen.
alcoral
PostWysłany: Pią 1:33, 19 Cze 2009    Temat postu:

Dnia Pańskiego naszego Bogiń wszelakich !

IV Regiment Ziem Północnych z nadzieją idąc ku spotkaniu IX Regimentu oraz III Legion Krwawego Kruka ku akompaniamencie
XI Brygady Zmechanizowanej ukończył kucie wielkie. Udanych i owocnych zdobyczy nie uraczono dnia dzisiejszego, bowiem koszary przywlekły wiele dusz.

Ale kucie kucie kucie... w pocie czoła chwytając ostatnie tchnienie nadziei i mocy swych, wspierani przez demonicznych tancerzy i zielonych pokrak wszelakich, szliiiiiiiii... ku wzmocnieniu szeregów swych.

Nadzieja wielką była i taką się okazała - wykuliśmy broni wiele na pohybel i wiarę naszą - rzekły legiony - ku chwale naszej i kolejnej krwawej bitce !! - wtórowali


Biblioteka znowu zacnąąą jessst - wyszeptał kapłan.

...Kroniki wojenne roku Pańskiego 20034 ery Piątej...

Alcoral... Neminis... krwawy Kapłan

...Amen
alcoral
PostWysłany: Śro 22:49, 17 Cze 2009    Temat postu:

Dzień dzisiejszy owocnym, bitek wiele o wyspę maszkar nieprzebytych. Wróg obity, ale i petycja wielka winna być składana.

<zawiesza kartę wielką na tablicach przedmieść miast wielkich>

"ZABRANIA SIĘ WOGOWI UMIERAĆ SAMEMU OD BESTYJI WSZELAKICH... ZOBLIGOWANY JEST DO CZEKANIA NA ODDZIAŁY NASZE !!!"

...Kroniki wojenne roku Pańskiego 20034 ery Piątej...

Alcoral... krwawy Kapłan...

...Amen
Thorad
PostWysłany: Śro 7:11, 17 Cze 2009    Temat postu:

Oj tu trzeba wiedzieć o co chodzi, wczorajszy Baium to była jedna wielka porażka i jakiś ponury żart ekipy rządzącej...
Basilisk
PostWysłany: Śro 2:33, 17 Cze 2009    Temat postu:

Nastepnym razem pal polowe...
alcoral
PostWysłany: Wto 20:06, 16 Cze 2009    Temat postu: Kroniki Wojenne by Krwawy Kapłan

"...yyyy znów byjatyka yyy znów byjatyka..."

- Dnia wielkiego Baiuma podnieśli się wielcy by stawić opór i zaprawdę powiadam wam zacne to było do czasu wejścia Bogów strony przeciwnej... krwawo rozprawiając się z resztkami bijących na magicznym przywołaniu poszliśmy ku drodze nadziei bicia IMPERATORA... - nagle i niebywale - wyszło z nas wielkie zdziwienie - to... oni, stali już naprzeciw Wielkiemu Władcy - Czy to zrządzenie ? - zadałem sobie pytanie... nieeeee !!! TO OBŁUDA.... chwalmy Pana albowiem on prawdę zna, bijmy wroga albowiem plugawy jest...

...Kroniki wojenne roku Pańskiego 20034 ery Piątej...

Alcoral... kwawy Kapłan...

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group